Dolnośląska Teka Edukacyjna

Robili to, co należało robić Pomoc dla wrocławian w latach 1981–1989

Autor: Sebastian Ligarski

Wprowadzenie stanu wojennego spowodowało, że wiele rodzin znalazło się w fatalnej sytuacji materialnej. Kobiety pozostawione bez jedynych żywicieli rodzin zostały pozbawione środków do życia. Same, nierzadko z małymi dziećmi, mogły liczyć na wsparcie dalszej rodziny lub osób związanych z opozycją, a nadal będących na wolności. Reakcją na ten stan był najpierw spontaniczny, a następnie w miarę sformalizowany ruch pomocowy. Jego emanacją był Arcybiskupi Komitet Charytatywny, który formalnie powstał 5 marca 1982 r., lecz de facto swoją działalność prowadził od początku wprowadzenia stanu wojennego. Patronat i opiekę nad nim objął abp Henryk Gulbinowicz, metropolita wrocławski, który mówił członkom zespołu „róbcie, co chcecie, a kiedy będą się was pytać, to mówcie, że ja wam kazałem”. W ten sposób brał na siebie całą odpowiedzialność i chronił zespół przed ewentualnymi represjami ze strony władz. Pracami AKCh formalnie kierował ks. Andrzej Dziełak, przy pomocy tzw. rady starszych, w skład której wchodzili: Kazimierz Braun, Kazimierz Czapliński, Urszula Kozioł, Roman Duda i wymiennie: Marek Lewkowicz, Dorota Jarodzka-Śródka i Krzysztof Tabisz. AKCh, mieszczący się przy pl. Katedralnym 4 (stąd popularne określanie go „Pod Czwórką”), zajął się natychmiast organizowaniem pomocy nie tylko dla samych internowanych, ale i ich rodzin, by dosyć szybko rozszerzyć swoją działalność na inne grupy społeczne. Zorganizowano kilka sekcji, w pracach brali udział społecznicy, którzy nie szczędzili trudu, pokonując formalne i wymyślane przeszkody stawiane przez administrację i SB, aby pomóc ludziom w katastrofalnej sytuacji. Warto pamiętać o Apolonii Stawiarz, dr Elżbiecie Dobiejewskiej, Elżbiecie Machowczyk, dr Zofii Pruszyńskiej, Zofii Dillenius, adwokatach Stanisławie Affendzie, Henryku Rossie, Arance Kiszynii, Mirosławie Ćwiklińskiej i dr. Władysławie Sidorowiczu. Jeżdżono więc do ośrodków odosobnienia, wysyłano dzieci na wakacje, bezrobotnym poszukiwano pracy, rozdzielano żywność, odzież i buty. Szczególnie ważne były lekarstwa oraz żywność i odżywki dla dzieci. Członkowie AKch brali również udział w rozprawach sądowych więźniów politycznych, gdzie skrupulatnie prowadzili zapiski, dziś bezcenne w wielu wypadkach do odtworzenia ich przebiegu. Do AKCh docierała również pomoc z zagranicy.

Po wprowadzeniu stanu wojennego na Zachodzie doszło do demonstracji solidarnościowych ze społeczeństwem polskim. Za granicą powstały również struktury „Solidarności” oraz tworzone przez obcokrajowców organizacje potocznie zwane „Solidarność z Solidarnością”. Dzięki nim zaczęto organizować pomoc dla Polaków, wysyłając transporty humanitarne. Do Wrocławia przybywały tiry z pomocą z Republiki Federalnej Niemiec (Dortmund, Bielefeld, Bonn, Würzburg, Düssledorf i innych ośrodków), Francji (Nancy, Miluza, Paryż, Langwedocja, Brive), Belgii (Mechelen, Waterloo), Włoch (Rzym, Como, Florencja, Perticara), Norwegii, Austrii, Szwecji i innych krajów, w tym z Niemieckiej Republiki Demokratycznej. O tych ostatnich darczyńcach pisała nawet oficjalna prasa, gdyż miały wymiar propagandowy. Transporty trzeba było rozładować, podzielić, a nade wszystko dotrzeć do osób oczekujących na nią. Nie było to łatwe ani bezpieczne, co więcej zdarzało się, że rodziło konflikty między potrzebującymi. Dzięki cierpliwości i zdolnościom negocjacyjnym ludzi spod „Czwórki” zażegnywano je, poszerzano zakres i zasięg pomocy.

Oprócz AKCh pomoc dla ludzi organizowały poszczególne parafie, indywidualne rodziny oraz często nieformalne grupy ludzi, którzy znali się z okresu legalnej „Solidarności”. Najczęściej do potrzebujących trafiała żywność oraz ubrania, lekarstwa (często bardzo specjalistyczne), obuwie, odżywki, mleko dla dzieci. Do miasta docierały jednak również transporty ze sprzętem medycznym oraz poligraficznym i elektronicznym. Te ostatnie skierowane były do wrocławskiego podziemia. Z Republiki Federalnej Niemiec trafił do Wrocławia, między innymi, wysokiej jakości sprzęt radiowy wykorzystywany przez kontrwywiad „Solidarności Walczącej” do podsłuchiwania Służby Bezpieczeństwa. Ta ostatnia doskonale wiedziała, że w transportach humanitarnych znajdował się sprzęt dostarczany podziemiu, lecz dzięki ochronie Kościoła niewiele mogła zrobić.

 

Dolnośląska Teka Edukacyjna

creative

Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych 3.0 Polska (CC BY-NC-ND 3.0 PL)
Więcej informacji tutaj.

Dolnośląska Teka Edukacyjna traktowana jest jako kompletny zbiór, przedziały czasowe (1939-1945; 1946-1969; 1970-1990) są zamkniętymi utworami i każde dodatkowe użycie poszczególnych elementów strony (np. zdjęć) wymaga odrębnej pisemnej zgody.

Znajdz-nas-na-facebooku